Lingwistyka po Wieży Babel
Z rozprawy naukowej (!) pod tytułem Harmonia mów, albo zlanie ich w jedną, to jest: polską, za pośrednictwem fenickiej, powróconej do familii mów słowiańskich zapomnianego już dzisiaj bibliografa, Adama Jochera (rycina — Gustave Doré, Pomieszanie języków):
Jedna była mowa niegdyś nadana całemu rodzajowi ludzkiemu na początku stworzenia i rzeczy wszelkich: ecce unus est populus et unum labium omnibus. Genes.XI.6 [oto jeden jest lud, i jeden język wszystkim (Biblia Wujka)]. Mowa ta, nie będąc dziełem zaledwo stworzonego i nieumniejętnego człowieka, ale dziełem, tchnieniem samego Boga, nie było żadnej przyczyny, aby od miejsca inna, od ludzi do ludzi, niezrozumiana była. Mowa ta, którą zowiemy względnie innych mów, Mową Pierwotną, była od razu pełną, wielką, w formy nadzwyczaj bogatą i zamożną, była przewidzianą do wszelkich potrzeb człowieka po wszystkie wieki i czasy, sama rozumiejącą i rozumną, skład oraz wszelkiej wiedzy i mądrości Najwyższej, Jej alfa i omega, mowa naresztę, do której odtąd nic nie przybyło, a prędzej ubyło wiele, mowa nie tylko dzisiejsza pisana i mówiona, ale mowa wszystkich władz duszy, uczuć, woli, namiętności, głosów człowiekowi głosem naśladowanych i nienaśladowanych w naturze całej, mowa nie tylko człowieka z człowiekiem, ale mowa wszystkich istot żyjących, zwierząt, drzew, roślin, tonów muzycznych, echa, a zatem wód, powietrza, skał, gór, lasów i ich tajni niedościgłych.
Daleko — możnaby rzec — posunięta interpretacja jednego biblijnego wersetu… Ale bardzo w stylu epoki. Rozprawa pochodzi z 1859 roku: w drugiej połowie XIX wieku wielu lingwistów i pseudolingwistów poszukiwało języka idealnego (choćby — sam August Strindberg).
Po długiej wspólności mowy jednej i tej samej między ludźmi — podejmuje myśl Jocher — przyszedł czas, w którym dościgła ich kara ciężka za zamysły zuchwałe i przeciwne woli Najwyższego. Było to, jak dzieje podają, podczas owego budowania wieży, co szczytem swym samego nieba dosięgnąć miała, podczas którego mowa budowników zmięszała się, a zgromadzone tłumy podzieliły się na narody czyli języki, co się już od tej chwili aż do dnia dzisiejszego między sobą przestały rozumieć, a każdy zgodnie z tą odmianą otrzymał inny obraz myśli, inne widzenie rzeczy, inne skłonności, inny życia cel i naznaczenie.
Było to zupełne przeobrażenie się rodu jednego na rody, czyli narody różne od siebie bardzo obyczajami, sposobem czucia i życia, oraz językiem, którego wpływ tu był wielki.
29 X 2013 #Adam Jocher #XIX wiek #Biblia #Gustave Dore